poniedziałek, 17 czerwca 2013

hu-hu-ha; hu-hu-ha; czy sylaba zła? ;)

Kilka słów do poprzedniego postu

Dowiedziałam się, że nie skończyłam poprzedniego postu :) Bo podobno napisałam o maluchach, a nie o dwulatkach i cyt: "u dwulatka chyba nie ocenia pani sposobu połykania!!"

Oceniam. Sprawdzam też odruchy, budowę anatomiczną aparatu artykulacyjnego (czyli tego wszystkiego czym mówimy), oddech. I oceniam funkcje poznawcze dziecka.

Sprawdzam jego motorykę dużą i małą, analizę i syntezę wzrokową i słuchową (!), grafoperpcepcję, sposób komunikacji pozawerbalnej, rozumienie mowy, lateralizację, pamięć symultaniczną i sekwencyjną, umiejętność kategoryzacji i układania sekwencji, myślenie przyczynowo - skutkowe i orientację przestrzenną oraz czasową. Oczywiście dla każdego dziecka jest inna norma. Inne są wymagania dla dwulatka, inne dla sześciolatka.
U dzieci starszych oceniam też wady wymowy. I choć z punktu widzenia osoby postronnej to wszystko co robię, to zwykła zabawa z dzieckiem w układanie klocków, to jest to normalna ciężka praca.

Tyle w temacie. Mam w planie opisane funkcji poznawczych i zrobię to na pewno.

Czytamy

Póki co chcę napisać o czymś zupełnie innym. O czytaniu sylabami, a raczej: dlaczego sylabami. Ela tutaj opisywała jak takie czytanie działa i dlaczego jest lepsze dla dzieci. A ja postanowiłam podjąć temat, ponieważ wiem, że nadal są wątpliwości w tej kwestii. Wiem, że po tym poście nadal będą, ale postaram się napisać co wiem najlepiej jak umiem :)

Dlaczego sylaba?

Dlatego, że łatwiej jest nam przeczytać BA-NA-NY niż B-A-N-A-N-Y (By-A-Ny-A-Ny-Y). :)
A tak na poważnie:
1. Sylaba może (podobnie jak samogłoska) tworzyć samodzielną wypowiedź. Przykładem jest ACH! czy OJ!
Tak, wiem.. to jeszcze nie jest rozsądny dla Państwa argument.
2. Teraz będę się mądrzyć. Nie da się wymówić polskiej spółgłoski bez realizacji [y] w wygłosie. Nie da się i już. Dlaczego? Ponieważ podczas wymawiania spółgłosek w ponadkrtaniowej części toru głosowego powstaje zwężenie znacznie mniejsze niż w przypadku artykulacji samogłoskowej. Wpływa ono na przepływ powietrza w tej części i może oddziaływać na pracę fałdów głosowych. W praktyce oznacza to, że można je wymówić tylko w sąsiedztwie samogłosek. I tak dla jasności: mówi o tym, nie tylko J. Cieszyńska, ale także M. Bogdanowicz, P. Łobacz, D. Śledziński,
R. Gubrynowicz.
3. Wiem... wiem, że teraz bardzo się uparłeś, drogi Czytelniku, i próbujesz wypowiedzieć spółgłoski bez [y]. Też próbowałam. Milion razy! Ba! Nawet doszłam do tego, że nie słyszałam tej nieszczęsnej [y]. Ale ponieważ przekorny człowiek jestem, to się nagrałam. Kilkaset razy w ciągu długiego okresu czasu wymawiałam spółgłoski. Byłam pewna, że mówię je w izolacji. Nie! Nagranie pokazało, że nie! I choć ja bardzo nie chciałam słyszeć samogłoski na końcu słyszeli ją inni. Dlaczego? Ponieważ nie da się wymówić polskiej spółgłoski bez realizacji [y] w wygłosie. I już :)
Miałam w swojej praktyce dzieci z klas drugich, które głoskowały. Dzieci z "zepsutym" słuchem fonemowym, czyli nieumiejące odróżniać głosek podobnych od siebie. Z dziećmi tymi przez jakiś czas próbowałam czytać popularną "ślizgawką" prof. Racławskiego. Dzieci te świetnie sobie radziły z wyrazami złożonymi w całości z sylab otwartych (zakończonych samogłoską), ponieważ samogłoski znały świetnie. Nie musiały zatem "przedłużać" [b] czy [n]. Problem pojawiał się przy grupach spółgłoskowych: słowo /drgnąć/ przeczytane ślizgawką?? W życiu!! To było coś na kształt DyyyyyyyRyyyyGyyyyNooołłłłłłłĆ... i za licho dziecko nie umiało tego "złożyć" w jedno, choć wydaje się, że jedność przeczytało.

Globanie?

Tak :) Ale do czasu i określoną część wyrazów: samogłoski, onomatopeje, podstawowe rzeczowniki w mianowniku i czasowniki w 3 os. l.poj. Pokazywała ich trochę Ela tu,. Onomatopeje pokazywała też Faustyna, a Ania - jak się bawić czasownikami ;)

Tylko, że nie można uczyć czytać tylko i wyłącznie globalnie. Język polski ma tyle słów, że nawet Rada Języka Polskiego nie jest w stanie ich zliczyć. Wielki Słownik Języka Polskiego podaje 150 tys. haseł! A to przecież na pewno nie wszystkie wyrazy, jakie są w języku polskim. Posiadamy w naszym rodzimym języku zdrobnienia i zgrubienia, deklinacje, odmiany gwarowe i regionalne! Ten ktoś:
może być to chłopiec, chłopak, chłopaczek, chłoptaś, chłopaczysko, chłop, chłopisko, chłopczyna. Jednocześnie pamiętajmy, że idziemy do chłopca, rozmawiamy z chłopcem lub o chłopcu.
Tak sobie myślę, że moje imię też już było odmienione na kilkanaście różnych sposobów, że nie wiem czy chciałabym je wszystkie znać "w zapisie" na pamięć. Byłam już Katarzyną, Katarzynką, Kasią, Kaśką, Kasiunią,  Kasicą, Kasicem (?!), Kasiulą, Kasiulką, Kasieńką, Katką, Kają, Kajką (Mamo, pamiętasz?! ;) ), a popularny Kwejk zna tych odmian jeszcze więcej. Nawiasem mówiąc dobrze, że nikt mnie Kachną nie nazywał ;)

W jednym z "moich" przedszkoli postanowiono uczyć czytać globalnie. Pani pokazywała dzieciom codziennie pięć wyrazów. Miało to przynieść skutek. Zrobiłam prosty myk: dzieci akurat "czytały" /kaczka/, /kura/ i coś jeszcze. Napisałam na planszy /kaczki/. Żadne nie przeczytało dobrze! 5latki! A przecież to zamiana tylko jednej głoski.



A teraz czekam na gromy w komentarzach;)
Postaram się odpowiadać ;)

Bibliografia
1. D. Śledziński, "Analiza struktury grup spółgłoskowych w nagłosie oraz w wygłosie wyrazów w języku polskim", Kwartalnik Językoznawczy 2010/3-4 (3-4)
2. J. Kleśta, "Analiza akustyczna polskich spółgłosek nosowych realizowanych przez dzieci niesłyszące", INVESTIGATIONES LINGUISTICAE, VOL. XIII; Poznań 2006
3. D. Śledziński, "Fonetyczno-akustyczna analiza struktury sylaby w języku polskim na potrzeby technologii mowy", INVESTIGATIONES LINGUISTICAE, VOL.XVI; Poznań 2008
4. P. Łobacz, O percepcyjnej klasyfikacji polskich spółgłosek raz jeszcze, „Eufonia i Logos”
(Pogonowski, J. ed.), Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 1995
5. M. Bogdanowicz, Dziecko ryzyka dysleksji, – co to takiego, Scholasticus nr 2, 1993
6. R. Gubrynowicz, Dźwięk w multimediach
7. J. Cieszyńska, wszędzie :)

6 komentarze:

Amen! Sylaba rządzi;)

A z ciekawości, bo jeszcze nie jesteśmy na tym etapie, jak dziecko uczone sylabowo przeczyta słowo /drgnąć/?;P

Ha! Wiedziałam, że ktoś o to zapyta ;)

Na etapie /drgnąć/, /źdźbło/, /następstwo/ itp. będziecie duuużo później. Ogółem cała nauka czytania opiera się na schemacie:
1. Samogłoski + onomatopeje
2. Sylaby otwarte
3. Sylaby zamknięte
4. Sylaby z dwuznakami i [Ł]
5. Sylaby ze spółgłoski miękkimi i z [Ą] i [Ę]
Dopiero na tym etapie jesteście w stanie czytać tak trudne grupy spółgłoskowe

Dzięki! Od dawna mnie to zastanawiało:) Czyli na ostatnim etapie dzieci już czytają jak my, czyli widzą i wiedzą co jest napisane? Czy jakoś trzeba im to tłumaczyć?

Mam nadzieję, że za rok już dojdziemy do tego etapu!

Dziś późno więc tylko zacznę - jutro skończę:-) :
Globlane czytanie opiera się na ROZPOZNAWANIU ogólnego wyglądu - opiera się na pracy prawej półkuli mózgowej - czyli jest dobre dla małych dzieci, bo to "prawopólkulowce" i do czasu, jak pisze KAsia u większych. DO czasu - tzn, do czasu, kiedy chcemy wprowadzić czytanie sekwencyjne.
Praktycznie biorąc potem te globalne wyrazy też przecinamy na sylaby!! Po to wprowadzamy AUTO PIŁKA SAMOLOT!!! i czasowniki globalne żeby dziecko mogło:
1. szybko zobaczyć bardzo motywujący "efekt umiem czytać!"
2. rozciąć wyraz na sylaby - przejść na myślenie lewopólkulowe.
Ten "efekt umiem czytać" to też jeden z ważniejszych powodów wprowadzania czytania globalnego - A właśnie - czy czytania? - sądzi się też, że to nie czytanie a rozpoznawanie. Ale tu trzeba wrócić do definicji naukowych "czytania".
Dalej: jedna z moich koleżanek po fachu twierdzi, że czytanie globalne stosujemy z powodzeniem u małych dzieci i mamy efekt ŁOŁ!! ale co dalej, np u dyslektyków?
Tyle na dzisiaj, bo późno...

Podpisuję się rękami i nogami. Szkoda, że w szkole nadal króluje głoska i litera :(

Ela, Kinko: czy Wy sypiacie?

Nie chciałam poruszać tematu czytania globalnego w ogóle, a pokazać jego bezsensowność. Dziękuję jednak, Elu, że wyjaśniłaś wszystkim zainteresowanym o co w tym chodzi :) Do samego czytania sekwencyjnego pewnie kiedyś dojdę z wyjaśnieniami, choć pewnie Ty będziesz pierwsza.

Kinko - ja zaupełnie nie rozumiem od pewnego czasu już polskiego systemu edukacji. Dlaczego w przedszkolach organizuje się "tajne komplety", na których uczy się dzieci czytać?

Ech... lecę załatwiać sprawy wczorajsze..

Prześlij komentarz

Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Wyraź je :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.